Kliknij tutaj --> 🦈 50 twarzy greya opowiadanie
Pięćdziesiąt twarzy Greya – fabuła\ Piszemy o fabule filmu Pięćdziesiąt twarzy Greya. Sprawdź jak potoczą się losy pary kochanków – Anastasii i Christiana. Dowiedz się więcej na temat wyzwań, jakie staną na ich drodze.\
Rok emisji: 1986. Oczywiście „9 i pół tygodnia” to już klasyk. Wśród innych melodramatów przypominających 50 Twarzy Greya, to właśnie ten film wyróżnia się fundamentalnym charakterem.. Duet Mickey Rourke i Kim Basinger nienagannie odtwarza historię pasji, która nigdy nie stanie się czymś bardziej znaczącym.
Read 25. 50 twarzy Greya from the story ZAUFAJ MI by panna_kotaa (Gaba🤍) with 9,867 reads. trudnaprzeszłość, przyjaźń, badboy. Patrzę najpierw na Chrisa i wid
50 TWARZY GREYA AKCESORIA EROTYCZNE kajdanki. Stan. Nowy. 99, 99 zł. zapłać później z. sprawdź. 109,98 zł z dostawą. Produkt: 50 TWARZY GREYA AKCESORIA EROTYCZNE kajdanki. dostawa we wtorek.
Seria książek E.L. James to romantyczna historia okraszona mocnymi scenami łóżkowymi z elementami sadyzmu, ale przede wszystkim podsycona dobrym marketingiem. Stąd ta niesamowita popularność i edycje powieści przetłumaczone na ponad 50 języków. „50 twarzy Greya” to jednak niejedyna seria w swojej kategorii.
Site De Rencontre A Ile Maurice. „I don’t wanna live forever” — Zayn, Taylor Swift! Z Twoich odpowiedzi wynika, że to właśnie ta piosenka opisuje Twoje życie miłosne. Gorąco zachęcam Cię do posłuchania jej i podzielenia się wynikiem w komentarzu!Fragment tekstu: „I’ve been looking sad in all the nicest places Baby, baby, I feel crazy I see you around in all these empty faces Up all night, all night and every day I’ve been looking sad in all the nicest places Give me something, oh, but you say nothing Now I’m in a cab, I tell ’em where your place is What is happening to me?”Moje życie miłosne jest nijakie… fajny quiz!
Hey! Wiem, że w Internecie krążą już miliony opinii na temat tej książki i większość z nich wcale nie jest pochlebna. Wiem też, iż nie jest to może najlepszy wybór na pierwszą recenzje książkową, ale to co teraz robię, stanowi część większego projektu. Pięćdziesiąt twarzy Greya to książka napisana przez Erike Mitchell, tworzącą pod pseudonimem E L Smith. Pozycja ta na przestrzeni kilku ostatnich lat święciła triumfy na literackich listach bestselerów. Podbiła serca wielu kobiet na całym świecie. Wszystkie one chciały chociaż na chwilę być jak Anastiasia Steel. Szczerze mówiąc jeszcze przed premierą byłam bardzo ciekawa co z tego wszystkiego wyjdzie. Jako wielka fanka literatury wampirycznej, a więc także Sagi Zmierzch, nie mogłam przejść obojętnie wobec Pięćdziesięciu twarzy Greya. Wszyscy wiedzą, że seria ta powstała właśnie w oparciu o twórczość Stephanie Meyer. Kiedy tylko Grey został wydany w Polsce popędziłam do empiku i wydałam na to „dzieło” ciężko zarobione 35 zł. To był jeden z największych błędów mojego życia, przekonałam się o tym już po pierwszych stronach. Cały sztab wydawniczych speców od marketingu określił Pięćdziesiąt twarzy Greya jako powieść z gatunku erotyczno-romantycznych. Niestety ani to erotyk, ani romans! Główna bohaterka – młoda studentka dziennikarstwa ma być uosobieniem współczesnego Kopciuszka. Za dużo w niej jednak Kopciuszka, a za mało współczesności. Anastasia w całej swojej nieśmiałości oraz delikatności jest niezwykle mało przekonująca. Nie posiada fundamentalnej wiedzy o otaczającym ją świecie, jej nieporadność oraz zakłopotanie wyglądają naprawdę groteskowo. Czytelnik może odnieść wrażenie, iż jedynym celem istnienia tej postaci jest seks z przystojnym prezesem. Jakby tego było mało, oliwy do ognia dolewa słownictwo Anastazji. Bohaterka czasami wypowiada się w taki sposób jakby nie wiedziała z jakiej bajki pochodzi. Jeszcze długo po zakończeniu czytania dudniło mi w uszach „Ochhhh Święty Barnabo!” Pierwotnie jednym z podstawowych wątków powieści miała być postać młodego, zamożnego mężczyzny, borykającego się z duchami przeszłości i zatraconego we własnych sadomasochistycznych upodobaniach. Niestety próżno szukać tutaj jakichkolwiek odniesień do sadomasochizmu. Mamy oczywiście Czerwony pokój bólu, ale kojarzy się on bardziej z krainą zabaw dla dzieci niż z jaskinią dewiacyjnych uciech. Próba głębszej analizy osobowości Christiana, również wychodzi blado, w pierwszej części nie dowiadujemy się o nim absolutnie niczego, poza strzępkami informacji o dzieciństwie oraz początkach niewolniczych zapędów. Oprócz tego cała fabuła książki jest jakaś taka płytka. Wszystko kręci się wokół seksu, ale sam akt nie wywołuje pozytywnych uczuć. Jak to mówią co za dużo to niezdrowo. Wydaje mi się, że gdyby wyeliminować wszystkie sceny łóżkowe, pozostałoby może z 10 stron tekstu. Żeby nie było tak dołująco, znalazłam w Pięćdziesięciu twarzy Grey jeden pozytyw. Dzięki tej książce postanowiłam lepiej nauczyć się angielskiego. Dlaczego? Otóż w opinii wielu kobiet, które miały okazję czytać Greya w oryginale, jedną z przyczyn tak fatalnego odbioru książki w Polsce jest właśnie niezbyt trafione tłumaczenie oraz cenzura wydawnicza. Muszę przyznać, że tkwi w tym dużo racji, ponieważ kiedy lata temu dostałam w swoje ręce FanFiction, na którym opiera się cała powieść byłam po prostu oczarowana. Fantastyczne, nieocenzurowane tłumaczenie spowodowało, że czytanie było czystą przyjemnością. Niestety z chwilą wydania książki, opowiadanie zostało usunięte z sieci z wiadomych względów. Myślę jednak, że Internety są tak wszechmocne, iż gdzieś w czeluściach ukrywa się jeszcze prawdziwy Grey. Serdecznie polecam wszystkim, którzy chcą go poznać. Cała seria o losach Chrystiana i Anastasi posiada 3 tomy, moim zdaniem o dwa za dużo, ale co kto lubi, prawda… Nie mogę wypowiadać się tu o pozostałych książkach, bo zwyczajnie ich nie czytałam. „Kunszt” literacki pierwszego tomu tak mnie powalił, że nie miałam siły na nic więcej. Jeśli jednak myślicie, Panna Steel i Pan Grey tak łatwo dadzą o sobie zapomnieć, nic bardziej mylnego. Autorka postanowiła sprawić swoim fanom „cudowną” niespodziankę. Jesienią na krajowy rynek wydawniczy trafi „Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana. Szczerze? Już się boję! No ale czas pokaże, warto wierzyć w cuda. Póki co, na zakończenie zdradzę Wam chytry plan jaki zrodził się w mojej głowie. Mianowicie zamierzam zamęczyć Was Greyem. Tak, tak dobrze słyszycie ZAMĘCZYĆ! W najbliższym czasie spodziewajcie się więc paru kolejnych wpisów ze świata Christiana.
„Capital Letters” wykonywane przez Hailee Steinfeld i Bloodpop? „Heaven” Julii Michaels? A może kompletnie inna? Odpowiedz na kilka pytań i sprawdź, która piosenka opisuje Twoje życie miłosne! „Capital Letters” wykonywane przez Hailee Steinfeld i Bloodpop? „Heaven” Julii Michaels? A może kompletnie inna? Odpowiedz na kilka pytań i sprawdź, która piosenka opisuje Twoje życie miłosne! Może „For You” albo „Love Me Like You Do”? Przekonaj się! Może „For You” albo „Love Me Like You Do”? Przekonaj się! Pierwszą, a może jedenastą? Sprawdź! Pierwszą, a może jedenastą? Sprawdź! Odgadnij, kto wypowiedział dany cytat! Odgadnij, kto wypowiedział dany cytat! Sprawdź czy byłby uległą Anastasią czy dominującym Christianem! Sprawdź czy byłby uległą Anastasią czy dominującym Christianem! Obydwie kobiety pochodzą z różnych opowieści erotycznych. Którą z nich przypominasz pod względem osobowości? Obydwie kobiety pochodzą z różnych opowieści erotycznych. Którą z nich przypominasz pod względem osobowości? Aną, Christianem, a może Jackiem? Sprawdź! Aną, Christianem, a może Jackiem? Sprawdź! Zobacz, jaką pozycję przyjmujesz w związku! Zobacz, jaką pozycję przyjmujesz w związku! Przekonaj się czy jesteś Greyjowiczką. Przekonaj się czy jesteś Greyjowiczką.
» Szukaj Autor Wiadomość Temat: Żony niewierne... marcin9002 Odpowiedzi: 26 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2021-02-06, 06:38 Temat: Żony niewierne... Pewnie inaczej wyobrażały sobie 50 twarzy greya Temat: Brazylijski dżentelmen gnojarz Odpowiedzi: 11 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2020-02-14, 02:12 Temat: Brazylijski dżentelmen SPIERDOLIX napisał/a: One w tym Manaus tak lubią, ale tylko tam. Specyficzne miasto. A nagrywał pewnie jakiś zadrosny Romeo który jutro z łysego zrobi mielone i będzie materiał na harda Wszędzie babska tak lubią, a szczególnie w polszy, gdzie kina są oblegane podczas emisji twarzy Greya czy 365 dni Temat: Jedyną stałą rzeczą w człowieku jest zmienność... ~Angel Odpowiedzi: 41 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2019-08-31, 09:58 Temat: Jedyną stałą rzeczą w człowieku jest zmienność... Długa ta gra wstępna. Tak to jest jak się ogląda pisiąt twarzy Greya. Temat: Tajna skrytka KKuubbaa Odpowiedzi: 20 Wyświetleń: Forum: Czarne filmiki Wysłany: 2019-04-16, 11:14 Temat: Tajna skrytka Już myślałem, że tam będą rekwizyty z filmu 50 twarzy Greya Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. MyFuhrer Odpowiedzi: 39 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-07-03, 16:28 Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. janek92 napisał/a: Czytałem Twoje opowiadanie, jeszcze przed pojawieniem się na sadolu jako, że sam jestem fanem milfów bardzo mi się spodobało. Można to porównać do 50 twarzy Greya, ale to jednak bardziej Polskie... bardziej realistyczne.. Proponuję na przyszłość bardziej skupiać się na szczegółach co odczuwa główny bohater, co widzi... Pozdrawiam Mogę wrzucić coś podobnego, ale z tematyki BDSM. No ale jest ten problem, że może skończyć na sucharach. Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. janek92 Odpowiedzi: 39 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-07-02, 09:33 Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. Czytałem Twoje opowiadanie, jeszcze przed pojawieniem się na sadolu jako, że sam jestem fanem milfów bardzo mi się spodobało. Można to porównać do 50 twarzy Greya, ale to jednak bardziej Polskie... bardziej realistyczne.. Proponuję na przyszłość bardziej skupiać się na szczegółach co odczuwa główny bohater, co widzi... Pozdrawiam Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. renmei Odpowiedzi: 39 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-07-01, 12:41 Temat: Fantazja seksualna: Wygrana na loterii. normalnie polska wersja 50 twarzy Greya, pewnie w drugiej części każe jej się chłostać pejczem maczanym w olejku z cebuli... Temat: Przylapany na masturbacji pepeksg Odpowiedzi: 17 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-04-03, 11:15 Temat: Przylapany na masturbacji 50 twarzy greya jak huj Temat: Wpadka w audiobooku 50 twarzy Grey'a barszczzuszkami Odpowiedzi: 1 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-24, 10:27 Temat: Wpadka w audiobooku 50 twarzy Grey'a Mała wpadka osoby przycinającej nagranie, ale nie dziwię się ani panie Joannie, ani edytorowi bo aż się rzygać chce od tej twórczości. Akcja od 1:08. Temat: Ziemkiewicz, 50 Twarzy Greya po Polsku Zawulon Odpowiedzi: 7 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-06, 00:18 Temat: Ziemkiewicz, 50 Twarzy Greya po Polsku RAZ czyta żart z tygodnika Polityka Temat: Pamięć fotograficzna TheColt Odpowiedzi: 18 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-04, 20:14 Temat: Pamięć fotograficzna Cytat: Najlepsze jest to że wiekszość tych lasek które chciały by mieć życie erotyczne jak w "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie potrafi nawet wytrzymać palca w dupie... Kurwa nie tutaj miał być ten komentarz a zmienic już go nie moge musi zostać jak jest Temat: Pamięć fotograficzna madejson Odpowiedzi: 18 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-04, 17:58 Temat: Pamięć fotograficzna TheColt napisał/a: Najlepsze jest to że wiekszość tych lasek które chciały by mieć życie erotyczne jak w "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie potrafi nawet wytrzymać palca w dupie... No powiem Ci, że komentarz pasujący do tematu Temat: Pamięć fotograficzna TheColt Odpowiedzi: 18 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-04, 17:42 Temat: Pamięć fotograficzna Najlepsze jest to że wiekszość tych lasek które chciały by mieć życie erotyczne jak w "Pięćdziesiąt twarzy Greya" nie potrafi nawet wytrzymać palca w dupie... Temat: 50 potwarzy greya meme18 Odpowiedzi: 17 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-02, 21:50 Temat: 50 potwarzy greya RockyWood napisał/a: jak słyszę 50 twarzy Greya to mnie skręca i wykręca tytuł tego filmu to przecież 50 ODCIENI SZAROŚCI do kurwy jego mać nędzy!!! 50 SHADES of GRAY -shade = odcień -gray = szary Gdyby w tytule pisały GREY to oznaczałoby to jebane imię a nie pierdolony kolor ...no ale wiadomo - polskie tłumaczenie tytułów to kosmos Ty tak serio? Bo ni chuja nie czuję tutaj ani ironii ani sarkazmu. Grey to ten koleś. Chodzi o nazwisko, nie o kolor. Kurwa. Jeśli o tym wiesz, to wybacz, ale nie potrafisz władać ironią. Poza tym, w angielskim, z tego co mi wiadomo, i GREY i GRAY to szary. Temat: 50 potwarzy greya bloodwar Odpowiedzi: 17 Wyświetleń: Forum: Inne czarności Wysłany: 2015-03-02, 21:37 Temat: 50 potwarzy greya RockyWood napisał/a: jak słyszę 50 twarzy Greya to mnie skręca i wykręca tytuł tego filmu to przecież 50 ODCIENI SZAROŚCI do kurwy jego mać nędzy!!! 50 SHADES of GRAY -shade = odcień -gray = szary Gdyby w tytule pisały GREY to oznaczałoby to jebane imię a nie pierdolony kolor ...no ale wiadomo - polskie tłumaczenie tytułów to kosmos Amaerykańskie tytuły filmów, w przeciwieństwie do polskich, pisze się całe wielkimi literami (np. Fists of Fury, Sons of Anarchy etc) dlatego cięzko stwierdzić czy chodziło tu o grey jako kolor czy Grey jako nazwisko a zdecydowanie chodziło właśnie o grę słowną łącząco skojarzenie z kolorem i nazwiskiem głównego bohatera © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies
Miejmy oczywistości z głowy:Pięćdziesiąt twarzy Greya zaczęło żywot jako fanowskie opowiadanie o bohaterach Zmierzchu, opublikowane w Internecie przez 45-letnią wówczas James. Ponieważ liczba czytelników tej alternatywnej historii losów Belli i Edwarda, w której od wampiryzmu ważniejsze było sado-maso, rosła szybciej niż cena franka, autorka zmieniła imiona bohaterów, gryzienie szyi zastąpiła podgryzaniem sutków i podpisała kontrakt wydawniczy. To, co nastąpiło później, zaskoczyło wszystkich – mimo że krytycy odmieniali hasło „pornos dla mamusiek” przez wszystkie przypadki, a wrażliwi na stylistyczne niuanse czytelnicy łapali się za głowy, Grey szybko zyskał ogromną popularność wśród nastoletnich siks i MILF-ów zaniedbywanych przez wyliniałych mężów. Rozpisaną na trzy części historię związku Anastasii Steele i Christiana Greya sprzedano w stu milionach egzemplarzy, co sugeruje, że przeczytali ją nawet ci, którzy po książkę sięgają tylko wtedy, gdy trzeba zabić informacje znajdziecie prawdopodobnie w każdym tekście, każdej recenzji, ba, każdej notce prasowej, którą opublikowano z okazji premiery ekranizacji. Grey stał się fenomenem już nawet nie literackim, ale raczej socjologicznym. Organizuje się na jego temat konferencje naukowe, pisze się książki, poświęca się mu panele na uniwersytetach, dziwiąc się przy tym niewspółmiernie, że taki paździerz osiągnął tak absurdalną popularność. Można odnieść wrażenie, że James wynalazła mimochodem coś na kształt literackiego kamienia filozoficznego: harlequinową fabułę, zerżniętą niemal całkowicie ze Zmierzchu, okrasiła scenami porno i jakimś cudem wyszło jej złoto – dosłownie, biorąc pod uwagę zyski ze sprzedaży. Sukces Greya potwierdzają zresztą dane z polskich kin – film skusił w miniony weekend 834 tysiące widzów, co znaczy, że w ciągu trzech dni wyświetlania obejrzał go co pięćdziesiąty Polak. To najlepszy wynik w polskich kinach po 1989 roku. Tak jest, lepszy od Potterów, Hobbitów, Shreków i Władców pierścieni. Może wam się to bardzo nie podobać, ale fakt jest taki, że co najmniej kilkoro waszych znajomych poszło na to do kina w Greya zaskakuje nie tylko dlatego, że to koszmarna i do tego tragicznie napisana historia, ale przede wszystkim ze względu na to, że nie wpisuje się w klasyczne schematy myślowe. Hollywood od dekad przekonuje mężczyzn, że dziewczynę trzeba zabrać na komedię romantyczną, w której będzie dużo prawdziwej miłości, pocałunków w deszczu i rozmów o przeznaczeniu. Książka James, wypełniona grafomańskimi opisami wszelkiego rodzaju „momentów”, rozbija to bezpieczne przekonanie. Jeśli – mocno uogólniając – przyjmiemy, że porno jest przede wszystkim dla facetów, to Grey jest jego wersją dla kobiet. I, podobnie jak ruchome świerszczyki, pełni funkcję kompensacyjną – poznanie przystojnego, dominującego miliardera jest przecież równie nierealne jak poderwanie pary cheerleaderek-nimfomanek z Japonii. Różnica polega jednak na tym, że porno ciągle tkwi w swojej niszy, gdzieś w odmętach Internetu i w odpowiednio schowanych folderach, a Greya można kupić w księgarni i przeczytać w autobusie. Od piątku można go też obejrzeć w dochodzimy do ekranizacji, która jest okropna, ale nie dlatego, że – jak twierdzą prawie wszyscy recenzenci – z takiego materiału nie da się zrobić dobrego filmu. Ba, zaryzykowałbym stwierdzenie, że w odpowiednich rękach byłby to kawał przyjemnie perwersyjnego kina. Oczywiście pewne rzeczy trudno byłoby zmienić. Rys psychologiczny bohaterów, ograniczający się do tego, że ona jest szarą myszką, a on przystojnym milionerem z najnudniejszą traumą świata, jest tu oczywistą przeszkodą. Nie zmienia to jednak faktu, że największy problem filmowego Greya leży zupełnie gdzie indziej – to film o traceniu kontroli, który jest bardziej zachowawczy niż ekranizacja wiktoriańskiej powieści Greyu wszystko jest na odwal, a każdą decyzję podejmowano według zasady „jak by to zrobić, żeby się nie narobić i jak najwięcej zarobić”. Pominę już nawet przezroczyste zdjęcia, montaż jak z podłego filmu telewizyjnego i nudną ścieżkę dźwiękową. Pominę dobór aktorów, który poniekąd negocjowano z fankami, zmieniając decyzję odnośnie aktora wcielającego się w Greya, gdy te reagowały niezadowoleniem. Pominę też fakt, że chemii między bohaterami jest mniej niż w ekologicznej sałacie. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że bodaj każdy element tej ekranizacji przygotowywany był tak, by żadna z milionów fanek nie była przypadkiem zawiedziona. Jednocześnie nie zrobiono nic, by ta mało oryginalna historia miała w sobie choć trochę pieprzu. A naprawdę dało się, bo kino jest zupełnie innym medium niż literatura, dzięki czemu grafomańskie opisy można było zamienić w naprawdę sensualne sceny. Tymczasem, w efekcie totalnego tumiwisizmu wszystkich zaangażowanych, Grey jest filmem, w którym ciągle gada się o seksie, ale kiedy do niego już dochodzi (hehe), można co najwyżej parsknąć jednak od początku: Anastasia, wycofana i raczej cicha studentka literatury angielskiej, poznaje Greya podczas wywiadu, który przeprowadza w zastępstwie koleżanki. Wiemy, że jest wycofana i cicha, bo nosi kucyk i sweterek, a do tego nerwowo przygryza wargę. Anastasia przygryza zresztą wargę tak często, że dolna część jej ust powinna wyglądać jak kotlet mielony, ale mniejsza o to. Grey jest z kolei dominującym człowiekiem sukcesu – siedzi w nowoczesnym biurze, po którym krzątają się robotyczne sekretarki o figurach supermodelek, i robi Ważne Rzeczy Związane Z Biznesem. Scenariusz mówi, że między tą dwójką pojawia się jakaś iskra, ale musimy mu wierzyć na słowo, bo na ekranie jakoś nie bardzo to widać. Dalej jest tylko gorzej – Grey gania za Anastasią i podtyka jej pod nos kontrakt, dzięki któremu dziewczyna stanie się jego niewolnicą; Anastasia się waha i znowu przygryza wargę. Kiedy dochodzimy (hihi) do sceny, w której mężczyzna pokazuje swojej wybrance pokój uciech – naoliwione i profesjonalnie podświetlone pejczyki wyglądają tu tak, jakby czekały na lepsze czasy – można pomyśleć, że znaleźliśmy się raczej w prowincjonalnym muzeum seksu niż w tajemniczym pokoju duchowego spadkobiercy Markiza De jest jednak wtedy, kiedy zaczyna się, jak to poetycko określa Grey, rżnięcie – kamera z przerażeniem ucieka przed wszystkim, co mogłoby wyjść poza ograniczenia narzucane przez kategorię wiekową, a sam akt wygląda tak, jakby pracowali nad nim choreografowie z Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka. Więcej tu zaplanowanego co do centymetra „wirującego seksu” niż czegokolwiek, co ktokolwiek chciałby kiedykolwiek robić w reszta to gadanina. Jeśli znajdujecie się w gronie szczęśliwców, którzy widzieli jedną z części Zmierzchu, pamiętacie zapewne te ciągnące się w nieskończoność dialogi, podczas których Edward ostrzegał Bellę o tym, że jest wampirem i że to takie straszne. W Greyu jest dokładnie to samo – z tą tylko różnicą, że tutaj główny bohater mówi o swoich upodobaniach seksualnych. Wypada to momentami wręcz komicznie, bo o ile rozumiem, że koleś wysysający krew ze swoich ofiar boi się o bezpieczeństwo ukochanej, o tyle trudno traktować poważnie Greya, który identycznym tonem mówi o swoim zamiłowaniu do wiązania i dawania klapsów. W Greyu brakuje zresztą jakiegoś konfliktu, problemu, czegokolwiek, co powodowałoby, że warto ten film dalej oglądać. Dylematy Christiana i Anastasii są zresztą albo urojone, albo nieprzekonujące, a kolejne starcia, popychające akcję do przodu, sprawiają wrażenie wymuszonych. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko fabułom osnutym wokół czyichś problemów w budowaniu relacji. Ale taka historia potrzebuje dobrych bohaterów, przekonujących motywacji i pomysłowej reżyserii. Nie da się jej zbudować na barkach postaci tak wątłych pod względem charakterologicznymSiłą Greya mogłaby być cała ta osławiona perwersja, ale i na tym polu film leży. A przecież wystarczyło zatrudnić takiego choćby Paula Verhoevena i dać mu wolną rękę. To wzbudziłoby jednak prawdziwe – a nie rozdmuchane z powodów marketingowych – kontrowersje i przełożyłoby się na wkurzenie fanek. I tak wracamy do punktu mimo wszystko zdecydujecie się to obejrzeć, proponuję specyficzną drinking game – kieliszek wódki za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się logo Apple’ Kornelia Farynowska
50 twarzy greya opowiadanie