Kliknij tutaj --> 🎎 trudne rozstanie z alkoholikiem
POTWIERDZENIE - Jestem alkoholikiem i muszę o tym pamiętac do końca życia, ale mogę byc szczęśliwy, jeśli nauczę się życ bez alkoholu i rozwiązywac na trzeźwo swoje problemy. AFIRMACJA- Jestem dumny z tego, że jestem alkoholikiem i nie piję - mogę pomagać innym alkoholikom i lepiej ich rozumiem, niż niejeden fachowiec.
Część odnośników w artykule to linki afiliacyjne. Po kliknięciu w nie możesz zapoznać się z ofertą na konkretny produkt – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji i jej niezależność. Suchy alkoholik to osoba, która powstrzymuje się od picia, ale na tym zakończyła proces wychodzenia z nałogu. Sposób […]
Najgorsze, co może zrobić osoba będąca w związku lub bliskiej zależności z alkoholikiem to wziąć na siebie odpowiedzialność za zachowanie partnera czy członka rodziny. I choć jest to niezwykle trudne w przypadku osób blisko związanych z osobą uzależnioną, jasne postawienie granic jest jedyną metodą funkcjonowania w takiej
Chcę się rozwieść z alkoholikiem - Netkobiety.pl Forum Kobiet » ROZSTANIE, Posty [ 1 do 60 z 195 ] 1 Temat przez zamoszcz 2014-08-07 12:33:22. zamoszcz
Celem w walce z alkoholizmem jest doprowadzenie do wytrzeźwienia. To niezwykle trudne zadanie, chociażby ze względu na fizyczne symptomy uzależnienia. Zastanawiasz się, jak postępować z alkoholikiem? Zacznij od trzymania się poniższych zasad: 1. Stawiaj wyraźne granice i nie rezygnuj z siebie
Site De Rencontre A Ile Maurice. Witam! Wlaśnie rozstałam się z mężem alkoholikiem, ale nadal go kocham, jak dalej żyć? Byłam z nim 9 lat, w tym 3 lata po ślubie.(ja mam 28 on 33 lata) nie mamy dzieci, choc bardzo chciałam je z nim mieć. Ale z tym trzezwym troskliwym mężem, a nie nieodpowiedzialnym alkoholikiem. Mieszkamy w mieszkaniu moich rodziców, zaczelismy sie po mału dorabiac. przez pół roku było cudownie, o nadmierne picie podejrzewałam go juz przed slubem ale wmawialm sobie ze jak razem zamieszkamy to wszystko sie ułoży, do czasu jak zaczol popijac. Nasz schemat zycia wyglądał ciągle tak samo on pił, potem były ciche dni, przepraszał i obiecywał ze to juz sie nigdy nie powtórzy a po paru dniach od nowa to samo. Wierzyłam mu, nie chciałam i nie mogłam go zostawić, tak bardzo go kochałam. Wstydziłam sie jednocześnie ludzi, rodziny, ukrywałm jego problem, wmawiałm sobie slowa przysięgi ze go nie opuszcze az do smierci, robiłam wszystkie książkowe błedy. Usprawiedliwialm go ze w gruncie rzeczy jest bardzo dobrym człowiekiem, czułym, pomocnym, ze mnie kocha, ze tylko sie pogubił. ze wszystkich sił chciałam mu pomóc. Przez 2 lata wiele razy prosilam, blagałam,groziłam ze go zostawie, a on i tak robił ze mna co chciał. Wiedział ze i tak go nie zostawie. Gdy pił stawał sie dla mnie obcym człowiekiem, oschłym, podłym, aroganckim i nieodpowiedzialnym, nienawidziłam go wtedy. Ale gdy na drugi dzien widziałm jego skruszony wzrok, serce mi miękło i wszystko mu wybaczałam. Chcielismy miec dziecko, ale jak ja miałam pozwolic na to zeby moje dziecko wychowywał nieodpowiedzialny człowiek. Doszło do tego ze postanowiłam sama przed sobą ze nigdy nie bede miała z nim dzieci, chodz bardzo tego pragnełam. Wolałam ich nie miec, aby nie cierpiały jak ja, a sama myslałm ze jakos przez te zycie przebrne. Cały czas myślałm ze musze mu pomóc, to było moim priorytetem. zaczełam go sprawdzać, pilnować, chodzic za nim krok w krok, ale on i tak wiedział jak mnie przechytrzyc zeby sie napic. A mi go zawsze było szkoda, pozwalałam na awantury, niszczenie wszpólnych rzeczy i szantażowanie mnie było coraz gorzej. Wiele razy rozmawialismy o jego problemie, przepraszał, obiecywał poprawę, mówił ze kocha mnie najbardziej na swiecie, ze nie mógłby zyc beze mnie a i tak wracał do picia. byłam z nim zawsze nawet gdy 2 razy stracił prace, pośrednio przez picie. zawiódł mnie nie raz, ale zawsze mi go było szkoda, zyłam nadzieja ze to go nauczy, ze jutro będzie lepiej. ale wcale nie było. kilka dni temu postanowiłm sie z nim rozstac, dostał dyscyplinarke w pracy za to ze pojechał podcięty do pracy (wieczorm dzien wcześniej sporo wypił), uciekł do rodziców (alkoholików), nie odbierał cały dzien tel, zostawil mnie samą z wszystkimi problemami, znowu mnie cholernie zawiódł. Przepłakalm pół nocy i powiedzialm dość, postawilam mu warunek ze albo zacznie sie leczyc albo koniec z nami. To byl bardzo dla mnie trudny krok, musialm sie przyznac przed wszystkimi ze on ma taki problem. To nie jest łatwe, Nie tak sobie wyobrazalam wspólne życie, poświeciłam mu całą siebie, podporzadkowywałam sie jego humorom. On oczywiscie strasznie sie wkurzył, wyprowadzil sie do rodziców, po 2 dniach przyjechał po część swoich rzeczy. powiedział ze bedzie robil wszystko zeby mnie odzyskac, ze bedzie dzwonil codziennie. Mialam cicha nadzieje ze wszystko powoli sie ułozy. ze sie ogarnie, pojdzie na terapie, ja odpoczne psychicznie i w koncu zaczniemy normalnie życ. Ale on od kilku dni pije, jest w ciagu, ma gdzies dogadanie sie ze mną, nie odbiera moich tel nie odpisuje na smsy, nie chce zeby wracał bez zadnych zmian, powiedziałm A to powiem B. ale ta cisza jest gorsza niz to jakby zadzwonil i powiedzial ze jednak nie chce ratować tego małzenstwa. to strasznie boli, on jest taki obojętny a ja tak cierpię, wszystko mi tu w domu go przypomina, płacze juz 7 dzien i noc. nie moge sobie z tym poradzic, spie z jego bluzą zeby czuc jego zapach. wiem ze nie miałm wyjscia, ze musiałm tak zrobic bo nic by sie nie zmieniło, ale myslam ze on bedzie walczyl o mnie, ze bedzie przepraszał i prosil o wybaczenie. Nie wiem czy naprawde jest mu to na rękę (może mieszkac u rodziców i z nimi pić, zawsze sie tego bałam ze stoczy sie jeszcze bardziej na dno), i czy tak naprawde nigdy mu na mnie nie zależało, czy po prostu racjonalnie nie mysli bo pije juz kolejny dzien. martwie sie o niego ze sie zapije, ze nie przetrzezwieje nigdy i racjonalnie nie spojrzy na ten problem. Wiem ze sam sobie musi pomóc, ja to wszystko wiem, ale jak sobie mam pomóc zeby przeczekac ten czas kiedy to tak strasznie boli. mam wsparcie w rodzicach, siostrze i jego bratu i zonie, mam prace i jak do tej pory w 80% musiałm sama na sobie polegac nie na nim, ale przychodzi wieczór a ja siedze sama w 4 scianach, w domu pełnym wspomien, a jak na złosc w glowie mam same dobre chwile jakie spedzilismy razem a nie te najgorsze. co mam robic, jak długo mam czekać na krok z jego strony, czy on sie kiedys opamieta i zrozumie co stracił? czy dawac mu jeszcze szanse, czy jak najszybciej wzniesc sprawe o rozwód??? ja mimo wszystko nie wyobrazam sobie zycia bez niego!!! i jesli on wybierze picie a nie mnie to bedzie moja porażka, a mi serce pęknie z rozpaczy i chyba zakoncze swój zywot
trudne rozstanie z alkoholikiem